2023-03-17

Nieruchome ceny nieruchomości (w przeliczeniu na uncję złota)

Bazując na danych o cenach transakcyjnych publikowanych regularnie przez NBP można obliczyć, że na koniec 2022 r. metr kwadratowy mieszkania w Warszawie kosztował średnio 1,5 uncji złota. Od 10 lat wskaźnik ten jest wyjątkowo nudny i uporczywie trzyma się blisko poziomu 1,65 uncji. Czy może się to niebawem zmienić?




Wojna, pandemia, „wybitny” szef banku centralnego - co jeszcze musiałoby się wydarzyć, aby nieruchomości nad Wisłą znacząco oderwały się od wieloletniej średniej, czyli 1,65 uncji złota za m2?

Gdy w 2020 r. publikowaliśmy naszą pierwszą analizę (Nieruchomości najtańsze od 8 lat? Tak, jeśli wyrazimy cenę w złocie), spodziewaliśmy się, że mamy do czynienia ze zwrotnym momentem w historii. W końcu pandemia COVID-19 dla wielu wydawała się końcem świata. W rzeczywistości, przynajmniej dla nieruchomości, okazała się oddechem świeżego powietrza. Z niemal historycznego dołka (1,45 uncji za m2) ceny wspięły się w ciągu roku o 15% do 1,67 uncji. I chciałoby się powiedzieć, że nadal by rosły, lecz wtedy wybuchła niespodziewana wojna. Nie jest to jednak zgodne z faktami. Spadki bowiem pojawiły się już w czwartym kwartale 2021. Tak jakby błyszczący metal, zwany przez niektórych pieszczotliwie barbarzyńskim reliktem, zaczął podświadomie wyczuwać zagrożenie konfliktem na wschodzie. A może ktoś wiedział nieco więcej niż inni?

Paradoksalnie wybuch wojny odwrócił spadkowy trend i od momentu rozpoczęcia działań na froncie ceny nieruchomości wyrażone w złocie zaczęły piąć się delikatnie do góry (co widać na trzech ostatnich słupkach wykresu). Analiza wsteczna zawsze skuteczna – jak mawia klasyk. Ale nie tym razem. Wydawać by się mogło, że w obliczu zagrożenia militarnego ceny mieszkań w przyfrontowym kraju powinny spaść. I rzeczywiście, spadają. To znaczy nominalnie praktycznie stoją w miejscu, ale przy ok. 20% inflacji oznacza to realny spadek. Tymczasem złotowy (uwaga, nie "złotówkowy") wykres wyraźnie idzie w górę.

Dość jednak analiz historycznych. Zastanówmy się co nas czeka w przyszłości. Rok 2023 może się okazać przełomowy. Prawdopodobnie Amerykanie doszli do ściany i nie będą sobie mogli pozwolić na dalsze podnoszenie stóp procentowych. Takie działanie może bowiem pociągnąć za sobą upadki kolejnych banków. Co to oznacza dla złota? Prawdopodobnie jego cena będzie rosnąć (już teraz osiągnęła niemal $2000 za uncję). Inną konsekwencją tej sytuacji będzie utrzymywanie się uporczywej inflacji. To zapewne skłoni więcej osób do inwestycji w nieruchomości. Z drugiej strony, warto analizować bardziej niekonwencjonalne wskaźniki, jak np. pojawiające się na rynku licytacje komornicze. Na razie nie widać wysypu tego rodzaju postępowań, ale jeśli coraz więcej mieszkań będzie trafiało pod młotek, ceny w oczywisty sposób zaczną spadać. Przy zahamowaniu akcji kredytowej może to oznaczać, że nasz wykres czeka pełne zanurzenie.

Oczywiście oprócz wojny mamy obecnie do czynienia z otwarciem drugiego frontu dla cywilizacji zachodniej. Mowa tu o postępach prac nad sztuczną inteligencją. Rezultaty są tak imponujące, że wizje popularnych autorów science-fiction przestają wydawać się odległą mżonką. Jeśli władzę nad nami obejmą roboty, to może się okazać, że ani złoto, ani nieruchomości nie są już dłużej na tej planecie potrzebne. Wtedy nasz wykres będzie można powiesić w muzeum i nie trzeba się już będzie zastanawiać w którą stronę podąży jego nitka.

Aby jednak podsumować artykuł pozytywnym akcentem możemy napisać, że mimo ogromnych zawirowań od wielu lat ceny nieruchomości w Polsce pozostają wyjątkowo stabilne. Zwłaszcza jeśli wyrazi się je w metalu, który rynek przez stulecia traktował jako najlepszy możliwy pieniądz. A skoro tak, to nie ma prawdopodobnie przeciwwskazań zarówno jeśli chodzi o transakcje kupna, jak i sprzedaży nieruchomości. Praktycznie nigdy nie udaje się trafić w idealny moment. Dlatego nikogo nie zamierzamy namawiać do zakupu nieruchomości / złota w celach inwestycyjnych już teraz, natychmiast, bo za chwilę pociąg odjedzie. To osobista decyzja, którą każdy z Was musi podjąć samodzielnie. Ale ustawienie powiadomienia o pojawieniu się w okolicy ciekawej nieruchomości jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Tym bardziej, że pozwala to na ocenę sytuacji panującej na lokalnym rynku. I to bez tracenia czasu na przeglądanie kilkunastu ogólnopolskich, czy zupełnie niszowych, lokalnych portali ogłoszeniowych.